Savoir-vivre – po odwiedzinach

savoir-vivre     Po manierach poznacie swoich gości.

     Niestety działa to w obie strony, tak samo można poznać się i na nas. A dlaczego? Bo jeśli byliśmy w odwiedzinach, to po pierwsze wypada podziękować za przyjęcie, a po drugie należy zaprosić gospodarzy do siebie.

     Podobnie, jeśli to u nas byli goście, to po wizycie należy spodziewać się zaproszenia do domu naszych gości. Jeśli go nie dostaniemy, możemy przypuszczać, że nie chcą z nami utrzymywać kontaktów towarzyskich. Nie jest to powód do obrażenia się i nieodzywania się do nich do końca życia, ale jest to sygnał, żeby nie uwzględniać ich podczas zapraszania na kolejne przyjęcia. [Czytaj dalej…]

Tymczasem… przemijamy

czas     Listopad, jeśli się w niego zagłębić, jest miesiącem bardzo nostalgicznym, skłaniającym do wspomnień, do przemyśleń. Listopad jest idealnym czasem, by myśleć o przemijaniu. 1 listopada – Wszystkich Świętych. 2 listopada – Zaduszki. W zasadzie zaczynamy już 31 października coraz bardziej popularnym Halloween. Jak ktoś ma dobrą pamięć, może powspominać Dziady obchodzone tej samej nocy w czasach przedchrześcijańskich.

     Ale to tylko daty, święta, obrzędy. Mamy tendencję do bezrefleksyjnego uprawiania różnych świąt, odbębniania tradycji. Wszyscy wędrują na groby 1 listopada święcie przekonani, że to święto ich bliskich. Choć może tylko dlatego, że 2 listopada nie jest wolny od pracy i wtedy trudno już tradycję kultywować. [Czytaj dalej…]

Savoir-vivre – zaproszenie

savoir vivre     Poprzednio pisaliśmy o wizytach. Z tym tematem związane są zaproszenia. Przy wizytach koleżeńskich nie są one używane, można by wręcz stwierdzić, że byłby to przerost formy nad treścią. Ale inaczej sprawa wygląda przy wielkiej uroczystości lub gali. Co powinniśmy napisać w zaproszeniu, a także jakie niespodzianki mogą nas czekać, jeśli otrzymamy zaproszenie na taką uroczystość? Postaramy się teraz troszkę ten temat opisać. [Czytaj dalej…]

Nie wolno zapominać o uczuciach

modlitwaPanie, daj mi światło na jeden krok.
Nie chcę widzieć całej przyszłości – tylko krok.
Niby tak mało, a wymaga tyle odwagi.
…i tak codziennie jeden krok…

     Wybierać – to żyć. Każdy wybór jest małą albo wielką zmianą w życiu, a tym samym zmianą we mnie. Kto nie wybiera, ten nie żyje, poddaje się, pozwala, by inni układali jego życie. Nie ma rzeczy obojętnych, bo wybieram konkretne wartości. Wybierać to: być wolnym – mieć pasję – kochać. [Czytaj dalej…]

Strony: 1 2 3

Dzieje się

kredka     Dzieje się. Oj, dzieje. Jeszcze miesiąc temu nie spodziewałabym się, że będę w domu sama, czytaj bez dzieci i co lepsze, że będę kurą pracującą, oprócz tego, że domową, bo jak wiadomo z tej zaszczytnej funkcji się nie rezygnuje. Nigdy. Ustaliliśmy, że to dożywocie.

     Spróbuję to jakoś streścić. Otóż po ostatnim kryzysie moich możliwości macierzyńskich postanowiłam zadziałać. Nie jestem statystycznym Polakiem. Oprócz tego, że marudzę, czasami podejmuję działania mające na celu poprawienie sytuacji. A że jestem wybitna i fantastyczna, to potencjalny pracodawca nie mógł mi powiedzieć „nie”. Tak sobie wmawiam. I tej wersji będę się trzymać. [Czytaj dalej…]

Strony: 1 2

Razem czy osobno?

spanie z dzieckiem     Nie noś, nie kołysz, nie głaszcz, nie bujaj, nie przytulaj, nie śpij z dzieckiem. Za chwilę jeszcze usłyszymy: nie kochaj, bo się przyzwyczai!

     Oczywiście we wszystkim jest trochę racji, ale tylko trochę. Bo jak wyniańczymy dziecko do granic możliwości, nie odstąpimy go na krok, nie oddamy pod opiekę tacie, babci, cioci, czy zagłaszczemy na śmierć, to z pewnością tak się przyzwyczai do naszej obecności i bliskości, że wszelkie próby rozłąki będą się kończyć spazmatycznym płaczem. We wszystkim trzeba znaleźć złoty środek, a już szczególnie jeśli chodzi o wychowywanie dziecka. Ale paranoją jest wmawianie matkom i ojcom, że noszenie i przytulanie malucha jest dla niego i dla nas niedobre. Wszak ono nas potrzebuje w tym nowym świecie, na nas tylko może liczyć i tylko my – rodzice, możemy mu dać poczucie bezpieczeństwa. [Czytaj dalej…]

Strony: 1 2

Kurzym okiem

kredka     Zamiast opisywać farsę z jaką mam do czynienia na co dzień, chciałabym dla odmiany podzielić się swoimi przemyśleniami. Niektórzy mogą poczuć się zaskoczeni, ale tak, muszę to przyznać, miewam przemyślenia.

     Głośno się ostatnimi czasy zrobiło wokół macierzyństwa. Między innymi za sprawą wywołującego skrajne emocje Bachor Magazynu, o którym to raczyła wspomnieć pewna pani redaktorka na jakże popularnym portalu Onet.pl. Na innym popularnym portalu, tym razem społecznościowym, rozpętały się zagorzałe dyskusje skrajnych frontów rodzicielskich. Cała ta chwilowa jak się okazuje burza, dała mi sporo do myślenia. Sam blog bachorowy według mojego pojmowania rzeczywistości jest czymś w rodzaju satyry rodzicielskiej, a wspomniany tytułowy bachor pewnym symbolem utraconej wolności, metaforą uwiązania, pewną alegorią, ba! postacią mityczną i mistyczną zarazem. Niemniej teksty tam zamieszczane są wulgarne, dosadne, przaśne, cięte i bardzo ciężkostrawne. Czyli to, co tygryski lubią najbardziej. Ale ogół niekoniecznie to łyknie. [Czytaj dalej…]

Strony: 1 2