
Głośno się ostatnimi czasy zrobiło wokół macierzyństwa. Między innymi za sprawą wywołującego skrajne emocje Bachor Magazynu, o którym to raczyła wspomnieć pewna pani redaktorka na jakże popularnym portalu Onet.pl. Na innym popularnym portalu, tym razem społecznościowym, rozpętały się zagorzałe dyskusje skrajnych frontów rodzicielskich. Cała ta chwilowa jak się okazuje burza, dała mi sporo do myślenia. Sam blog bachorowy według mojego pojmowania rzeczywistości jest czymś w rodzaju satyry rodzicielskiej, a wspomniany tytułowy bachor pewnym symbolem utraconej wolności, metaforą uwiązania, pewną alegorią, ba! postacią mityczną i mistyczną zarazem. Niemniej teksty tam zamieszczane są wulgarne, dosadne, przaśne, cięte i bardzo ciężkostrawne. Czyli to, co tygryski lubią najbardziej. Ale ogół niekoniecznie to łyknie. [Czytaj dalej…]