W kinie, podobnie jak w innych miejscach użytku publicznego, obowiązują pewne umowne zasady dobrego zachowania. Każdy człowiek powinien dbać o to, by dobre maniery były jego wizytówką, ale… czasem pomimo najszczerszych chęci, by zignorować, mam ochotę zamordować niektórych oglądających wraz ze mną film. „Dzicz kinowa” – królująca na najtańszych seansach typu Środy z Orange czy innych promocjach typu 2w1, niestety spotykana jest również na pozostałych seansach. Działa zwykle grupowo, ale i w pojedynkę daje sobie zupełnie nieźle radę.

Wpędzają w poczucie winy, obniżają poczucie własnej wartości, doprowadzają do frustracji, zakłopotania, wstydu i niechęci. Kto? Matki „cudownych” dzieci.
Na parterze mojego bloku mieszkała starsza pani. Taka nieduża. Sezonowa. W sezonie zimowym tylko zerkała zza firanki, nawet na balkon nie wychodziła. W sezonie letnim zaś trudno ją było zagnać do domu przed zachodem słońca. Można było odnieść wrażenie, że jest reliktem. Bo któż dziś zamiast tyć na zimę, po prostu oszczędza energię?
