Kurza Manifa

     Chryyyyste. Nie miała baba kłopotu, to sobie dzieci zrobiła. I ma. I dzieci, i kłopoty. Ale ile radości, szczęścia, wzruszeń pomiędzy tym wszystkim. Kluskowa chodzi, chociaż chodzi, to mało powiedziane. Ona biega. Zasuwa, wręcz śmiga. Przemieszcza się znacznie szybciej niż moje gałki oczne. Nie mam takich możliwości dostrajania obrazu. Pewne utrudnienia się z tym wiążą. Pamiętacie jak chciałam, żeby w końcu chodziła, co by jej nie dźwigać pod pachą do samochodu z resztą tobołów? No to mam. Chodzić chodzi, ale nadal muszę ją dźwigać. Ni diabła nie poda ręki. Jest to kategorycznie sprzeczne z jej wizją poznawania świata. A manifestować swoje potrzeby to ona potrafi! Oj potrafi! A propos manifestacji.

     Pierworodny zaraz kończy 3 lata. W związku z tym, ważne decyzje trzeba podjąć. Do placówki zapisać poprzez tajemniczy SYSTEM, co to jest wszechwiedzący i wie kogo, gdzie poprzydzielać, a kogo wcale. [Czytaj dalej…]

Strony: 1 2

Śmierć kobiety

     Przywołajmy w wyobraźni obraz kobiety dbającej o siebie, zawsze w formie, ze świeżą fryzurą, dopracowanymi paznokciami, wydepilowanym każdym skrawkiem ciała, balsamem wklepanym tu, tam i siam, niewychodzącej z domu bez mejkapu, ceniącej sobie niezależność. Kobieta ta ma wydać na świat potomka. Cieszy się. Zwariowała? Pokiwajmy z politowaniem głowami. Kobieta nie wie jeszcze, co ją czeka, że radość jej przedwczesna i wysoce nieuzasadniona.

     Z czym mamy w przywołanym obrazie do czynienia? Z wielką tragedią. Bo oto w momencie, gdy rodzi się matka, umiera kobieta. Czy jest to nagła śmierć, czy powolne umieranie? [Czytaj dalej…]

Strony: 1 2

Naczelnik – MATKA jest tylko jedna

     Matka jest tylko jedna? Nie zawsze. Ale o tym może innym razem. Nas, w każdym bądź razie, czyta całkiem nie jedna Matka. Każda Matka ma swój Skarb. Sprawowanie opieki nad tak bezcennym Skarbem to nie lada wyzwanie. Na każdym rogu pirat (nie drogowy, tylko taki z papugą i przepaską na oku), przed którym trzeba Skarbu bronić… własną piersią. A ten Skarb jeszcze trzeba czyścić, polerować i uważać, żeby nie zalegał w wilgoci, bo i zardzewieć (mu) może (tyłek). [Czytaj dalej…]

W czasie deszczu dzieci się nudzą

„W czasie deszczu dzieci się nudzą, to ogólnie znana rzecz…
Choć mniej trudzą się i mniej brudzą się, ale strasznie nudzą się w deszcz…”

     Nuda – demon nawiedzający każdą matkę, która ma na stanie choć jedno dziecko deszczową porą. Kiedy za oknem przedwiośnie rozkwita pełną gamą deszczu, błota i wichury, upierdliwość naszych milusińskich wzrasta odwrotnie proporcjonalnie do barometru. [Czytaj dalej…]

Strony: 1 2

Zwykły dzień

     Zastanawialiście się kiedyś, czemu nieszczęścia chodzą parami? Może w pojedynkę im smutno? Zawsze to raźniej w towarzystwie. Ja nawet śmiem twierdzić, że one nie parami chodzą, a grupami. Ba! Stadami całymi! Snują się niczym studenci przed sesją i zbijają w grupki, jak prawdziwi Polacy pod krzyżem.

     Czasem jest tak, że wstajemy z łóżka i od razu wiemy, że to właśnie TEN dzień. Dzień paskudny, chichoczący i zacierający łapska z radości na samą myśl o spierniczeniu nam życia. Dzisiaj miałam taki właśnie dzień. [Czytaj dalej…]

Strony: 1 2

Matka Polka robi wypad na zakupy

     Nareszcie wiosna! Długo wyczekana, ukochana przeze mnie najprawdziwszą miłością. Grzechem byłoby w takie ciepłe dni siedzieć w domu, więc korzystam. Choćby kawa na balkonie z rańca, gdy młoda chrapie słodko. Choć o 6 rano przez ciało przechodzą jeszcze dreszcze i szlafrok nie pomaga, to jednak miło popatrzeć na to błękitne i bezchmurne niebo. Bez wątpienia zaczęła się wiosna, kto jak kto, ale ja się na tym znam! I aż żyć się chce w takie dni!

     Właśnie. Się chce… A ja już dostaję białej gorączki, bo oczywiście nie mam co na siebie włożyć, więc żegnaj beztrosko! Czas pomyśleć o czymś na tyłek. Zaraz, zaraz, jest przecież ten piękny płaszcz, na który wydałam niemałą sumkę. Oczywiście Wielkiemu K się nie przyznałam, machnęłam mu tylko paragonem za jakiś łaszek od Chińczyka… [Czytaj dalej…]

Strony: 1 2 3 4

Konsekwencja w działaniu przede wszystkim

     Czego Jaś się nie nauczy, tego Jan nie będzie umiał. A czego się nauczy, nie omieszka wykorzystać bez mrugnięcia okiem. Miarka się przebrała. Matka Wiedźma musiała to z siebie wyrzucić, inaczej zapewne eksplodowałaby biedna, targana uczuciami tak różnymi, że tego było za wiele nawet jak na nią.

     – Wyobraź sobie dziecko… – zaczęła. Przyszło na świat wyczekane, wypłakane, „wywzdychane”, wyjęczane, wymodlone, wyproszone… W każdym razie chciane, planowane, oczekiwane, tylko jemu jakoś nie po drodze tu było. Rodzice przejść trochę musieli, ale w końcu uszczęśliwieni pieją z zachwytu nad tym swoim Cudem. Jakie oczka mądre, jaki geniusz z twarzy bije, jakie słodkie, piękne, cudowne, ach i och. [Czytaj dalej…]

Strony: 1 2 3