
Spojrzałam na upstrzone światełkami wejście do centrum. Girlandy bombek z kokardkami, wielkie choinki, renifery, wszystko świeci, mruga i błyszczy. Normalnie oszaleć można. Ledwo minęło Wszystkich Świętych, a już wszędzie mamy ozdoby świąteczne i słychać melodie kolęd. Jak ja nie cierpię tego świątecznego szaleństwa, sztywnych kolacji wigilijnych w firmie i konieczności jechania 300 kilometrów ze stolicy do domu, bo przecież Święta trzeba spędzić rodzinnie… [Czytaj dalej…]