Następny dzień okazał się być złożony z samych niespodzianek. Pojechała do pracy zawieźć zwolnienie. Przez problemy z nerkami lekarz zalecił jej więcej wypoczynku. Dowiedziawszy się o planach budowy i o tym, że robi to sama, wręcz nakazał jej leżenie przynajmniej 3 godziny dziennie. I zakazał dźwigania czegokolwiek.
Jej była asystentka złapała ją już w korytarzu, aby podziękować za załatwienie miejsca pracy w dziale promocji nowej marki. Ona zawsze wiedziała, że jej asystentka ma odpowiednie kwalifikacje, tylko nie chciała jej stracić, bo była naprawdę świetna. Poleceniem jej, chciała wynagrodzić asystentce ten czas, w którym tak bardzo się angażowała w pracę dla niej. Powiedziała tylko, że na pewno da radę i że cieszy się, że jest zadowolona ze zmiany. Asystentka poinformowała ją jeszcze, że jakiś mężczyzna szukał jej kilkakrotnie. Poprosiła, by Aneta poczekała chwilkę i poszła po wizytówkę, którą obiecała przekazać.
Czekała na sofie przy recepcji, czytając przy okazji książkę o macierzyństwie – zupełnie nieznany dla niej rozdział wiedzy. Po chwili zobaczyła przed sobą dwie postacie: asystentkę z wizytówką i Krzysztofa. Asystentka uśmiechnęła się od ucha do ucha.
– Pani Aneto, to właśnie ten pan, po którego wizytówkę pobiegłam. To chyba nie będzie już potrzebna…
Krzysztof podał Anecie rękę. Wyszli razem. Spacerowali po parku, usiedli na ławce.
– Szukałem cię. Zostawiłaś tylko kartkę – powiedział w końcu, wyciągając notkę z portfela.
Jakie to romantyczne, nosi jej liścik w portfelu. Gdzieś w dole brzucha poczuła łaskotanie motyli. Co to było? Pewnie maluch się rusza.
– Twoja asystentka za nic w świecie nie chciała mi dać ani telefonu ani adresu do ciebie. Dobrze, że choć wzięła moją wizytówkę, bo w końcu udało mi się ciebie złapać.
– Wiem – przyznała – takie miałyśmy zasady, bez konsultacji ze mną nikomu nie mogła przekazać prywatnych informacji o mnie. A ja ostatnio byłam bardzo zajęta, trochę się u mnie pozmieniało. W zasadzie rozstaję się z firmą.
Aneta wzięła głęboki oddech. Teraz albo nigdy.
Jednocześnie wystartowali z „muszę ci coś powiedzieć…”
– Mów pierwsza – ustąpił.
Aneta zastanawiała się przez chwilę jak zacząć.
– Jestem w 6 miesiącu ciąży. Ja wiem, że to dla ciebie zaskoczenie, że powinnam powiedzieć ci wcześniej, ale tyle zmian jest teraz w moim życiu i odkładałam to, bo zawsze wpadło coś pilniejszego, co musiałam skończyć.
W ostatniej chwili powstrzymała się od dopowiedzenia, że sama zajmie się wychowaniem dziecka.
Krzysztof westchnął. Spojrzał na nią.
– Szukałem cię, bo nie mogłem o tobie zapomnieć. Jak wydawało mi się, że już ciebie znalazłem, okazywało się że mi umknęłaś, załatwiając swoje prywatne sprawy. A asystentka była murem nie do przebicia – powiedział niemal z wyrzutem. – To… to ja jestem tatą? – złagodził ton i delikatnie położył dłoń na jej brzuchu – Tak mi się wydawało, że zaokrągliłaś się nieco. Zatem odnalazłem dwa skarby.
Stalowe oczy patrzyły na nią z nadzieją, a ona zagubiona, nie wiedziała co zrobić. Nie tak sobie to zaplanowała… Nie tak. Co teraz będzie? Jutro, pomyśli o tym jutro, a teraz pozwoli się przytulić. Jest dobrze.
Foxy
Komentuj: