
O mały włos a udławiłabym się kawałkiem ciastka. Matka Wiedźma nie wyglądała na chorą, niezrównoważoną psychicznie lub nękaną myślami samobójczymi. Wyglądała jak zwykle, zachowywała się jak zwykle, gadała jak zwykle.
– Dlaczego miałabyś umrzeć? – wydusiłam z siebie, gdy już otrząsnęłam się z pierwszego szoku – Dlaczego w ogóle o tym myślisz? Młoda jesteś, szanse, że umrzesz, są chyba bliskie zeru…
– Nie szalej – odpowiedziała spokojnie – każdy kiedyś umrze, niekoniecznie ze starości.
Nie wiedziałam co powiedzieć. Patrzyłam jak ostatni głupek i chyba tak samo wyglądałam. Ona wiedziała. W końcu nie zaczęła bez powodu.
– Gdybym wiedziała kiedy, miałabym szansę się przygotować. Się – jak się, miałabym szansę przygotować Małą Wiedźmę, przekazać szybciutko schedę. Miałabym szansę wszystko ustalić, zaplanować, ogarnąć i wybrać. Ale nie wiem i nie mam. Dlatego muszę inaczej. [Czytaj dalej…]