Młoda i jej słowa klucze: „ko-ko” przechodzące w „go-go” robiła furorę. Powroty do pokoju wiązały się zawsze z dzikimi wrzaskami i wierzganiem. Teraz w domu ma to samo. Wszechmogący chce jej namiot przed klatką rozbić, żeby nie musiała wracać i przezywać traumy.
Wyjazd pod pewnymi względami był wyjątkowy. Niejaki bardzo przystojny, młody policjant postanowił mnie rozdziewiczyć w uroczej miejscowości o rybackich tradycjach, zwanej Kuźnicą. Rozdziewiczenie kosztowało mnie dwieście złotych i cztery punkty karne. Mój pierwszy w życiu mandat. Po prawie piętnastu latach czynnego jeżdżenia to chyba nie jest zły wynik. Długo się broniłam. Niestety nawet nie pamiętam jego nazwiska. Pozostanie dla mnie pierwszym, jednakże anonimowym.
Hmmm, czy ja pisałam na początku, że lubię nasze morze? Może. Będę tu jednak przyjeżdżać w maju, albo wrześniu. A na wakacje w przyszłym roku planujemy agroturystykę w Bieszczadach, na totalnym odludziu. Nie wiem tylko, czy dzieciakom taka odmiana się spodoba. I co zrobią ze swoimi uzbieranymi dwójeczkami.
Powrotna podróż zajęła nam jedyne dwanaście godzin. O masakro, z samego cypla wyjeżdżaliśmy prawie dwie! Około dwadzieścia kilometrów. Przelało to szalę goryczy. Nigdy więcej morza w sezonie!
Kredk@
Komentuj: