SKARB MATKI stanął przed sądem

skarb matki
Drogi Czytelniku!

     Wyobraź sobie następującą sytuację. Idziesz do salonu samochodowego w centrum miasta. Stoją tam przeróżne samochody. Wybierasz ten, który ci się podoba, płacisz. Dotąd wszystko jest OK. Kasa chętnie przyjęła twoje pieniądze, nawet zaprosili na kolejne zakupy. Rejestrujesz samochód, żeby można było nim jeździć. Urzędnicy przybijają pieczątki. Cieszysz się. W końcu możesz zacząć używać samochodu. Jeździsz nim sobie rekreacyjnie, podwozisz znajomych, gdy tego potrzebują, oglądasz rozciągające się przed tobą widoki. Przyzwyczajasz się do swojego autka, sąsiedzi też zdążyli je polubić, bo takie ekologiczne i fajne. Nawet jeździsz zgodnie z przepisami, bo z ciebie taki prawy obywatel. [Czytaj dalej…]

NACZELNIK Urzędu Skarbowego

     Mówi się, że coś się kończy, coś się zaczyna. Co się zatem skończyło, że aż się nam zaczęło? Nic. W każdym razie nie przypominam sobie, by coś się skończyło. Jak się nic nie kończy, a mimo wszystko coś się zaczyna, można chyba mówić o narodzinach. Żeby się coś narodziło, musi dojść do zapłodnienia. Rumienię się na samą myśl. Żeby doszło do zapłodnienia, wskazane jest… bzykanko. No dobrze, nie brnijmy. Przyjmę wersję, która chyba najbardziej odpowiada naszemu ministerstwu edukacji. Otóż, drogie dzieci, Skarb Matki znaleźliśmy w kapuście! [Czytaj dalej…]