Prima Aprilis

prima aprilis     Prima Aprilis to radosny dzień, wesoły obyczaj, więc można przypuszczać, że ma swoje korzenie w jakichś pogańskich obrzędach. Ci poganie to wiedzieli jak się ustawić. Mieli najlepsze imprezy i rozrywkowych bogów. Przy nich chowają się nawet studenci.

     Prima aprilis to po łacinie – uwaga – pierwszy kwietnia. Zaskakujące, co? Jest to dzień, w którym ludzie robią sobie wzajemnie żarty, kłamstwa uchodzą płazem, a oszukiwanie jest na porządku dziennym. Pierwszego kwietnia biada sztywniakom i ponurakom, żywot ich marny. Ludzie stroją sobie żarty na całym świecie. No… może nie na całym calusieńkim, ale w różnych częściach świata. Różnie to sobie nazywają i pewnie doszukują się różnych genez. [Czytaj dalej…]

Prima aprilis

     Urodziłam się pierwszego kwietnia. Pomyłka? Dowcip? Coś w tym jest. Często tak właśnie o sobie myślę. Nie biorąc siebie samej zbyt poważnie. Wszystkie moje dziecięce wybryki kwitowano krótko: „ona jest primaaprilisowa”. Mam dożywotnie usprawiedliwienie każdego kłamstewka…

     Moja córka miała się urodzić w pierwszych dniach kwietnia. Nie byłabym sobą, gdybym nie postarała się, żeby był to naprawdę pierwszy dzień. Obgadałam sprawę z doktorkiem, wyłożyłam racjonalne argumenty: „chcę i już” i w prima aprilis leżałam na stole operacyjnym. Śmiesznie było od pierwszych sekund. Mój doktorek zadzwonił wczesnym rankiem oznajmiając, że jednak nie rozwiąże tej ciąży, bo i po co. [Czytaj dalej…]