
Chory facet w domu, potrafiłby wyprowadzić z równowagi nawet Matkę Teresę. W pierwszej fazie chodzi obolały i udaje macho, bo przecież wszyscy lekarze to konowały, a leki i tak w niczym nie pomagają. Czasem mam wrażenie, że choroba męża istnieje po to, aby wykończyć żonę. W tym czasie choroba pięknie nam się rozwija, a on robi się proporcjonalnie bardziej nieznośny. O nie, nie okazuje tego ostentacyjnie. [Czytaj dalej…]