
Ilu z nich zapomnieliśmy? Ilu będziemy pamiętać zawsze? I jak zostali przez nas zapamiętani? Jak sprawdzali się w swojej roli i… jak bardzo dawaliśmy im w kość?
W społeczeństwie pokutuje mit, że praca nauczyciela jest łatwa, lekka i przyjemna. Bo cóż to za sztuka kazać wyjąć podręczniki, czasem trzepnąć kartkóweczkę, pałę wstawić temu i owemu, a w międzyczasie poobijać się w wakacje i w ferie? Co drugi to sam nie umie, a co dopiero wiedzę przekazywać. Prawda?
Jak w każdym zawodzie zdarzają się tacy, co hańbę sprowadzają na całą nauczycielską społeczność. Są jeszcze tacy, którym zdarzają się wpadki. A wpadek się nie zapomina. Wpadki się pamięta. Wpadki się rozpowszechnia. Bo czemu i nie, skoro z tego kupa śmiechu. Jedne z bardziej przyjemnych wpadek to te uwieczniane w dzienniczkach uczniowskich, pod którymi sami autorzy składają autografy.
że kolega już drugą godzinę chodzi z genitaliami w rękach,
tzn. je trzyma w ręku przez odzież wierzchnią
w postaci spodni męskich czarnych.
wkładając cietrzewiowi w dziób papierosa.
a potem widzę ją z przystojnym brodaczem.
Ech… cudowne. Poszukajcie w sieci. Ubaw po pachy.
Jak wiadomo uczniów jest ilościowo więcej i tworzą znacznie więcej treści. Powstaje pytanie, kto od kogo się w tych naszych szkołach uczy. Może jest tak, że nauczyciele, naczytawszy się rewelacji, które wypisują dzieci i młodzież na wypracowaniach, po trosze głupieją i powstają takie babole jak te wyżej. Bo jak tu nie zdurnieć, kiedy codziennie czyta się, co następuje.
i stanął w całej swojej okazałości przed przerażonymi zalotnikami.
[W tym miejscu osiągnęłam szczyt i zakrztusiłam się cukierkiem
z powodu ataku śmiechu, który wpadł mi nie w tę dziurkę.
Przypis autorki, która weszła w konwencję niczym św. Mikołaj w komin.]
Strony: 1 2
Komentuj: