Dzisiaj mało kto się angażuje. Łatwiej wymienić model na nowszy, z lepszym wyposażeniem, mocniejszym silnikiem, ładniejszym lakierem. A co z poprzednim? Często znajdzie się nabywca. Kiedy indziej stoi w ogródku i rdzewieje. Niektóre trafiają na złomowisko. Jeszcze inne rozebrane, w częściach, na szrocie czekają na klienta. Zdarza się, że zostają porzucone gdzieś w lesie czy na polu, podpalone, czasem żeby zatrzeć ślady…
Najważniejsze jest, żeby myśleć ekologicznie. Pojazd skończył swoje życie. Ale jego elementy mogą żyć dalej. Powinny żyć dalej. Jako części zamienne czy jako surowce wtórne. Całość przestała istnieć, ale części żyją dalej!

Tutaj dochodzimy do trochę delikatnego punktu naszej paraleli. No bo… te resztki pozostałe czemu miałyby odpowiadać? Trochę brutalnie i niesprawiedliwie brzmiałoby, że dzieci to właśnie pozostałości po związku. Nie chciałbym tak daleko się posuwać. Ja bym nie chciał, ale… Czy nikt nie traktuje dziecka z zakończonego związku jak odpad, który nie zasługuje na uwagę? Czy nie znamy przypadków rodziców (najczęściej ojców), którzy razem z rozwodem zapomnieli o dzieciach? O ich potrzebach emocjonalnych, duchowych, materialnych? Przesiedli się do nowszego modelu i zwyczajnie porzucili stary gdzieś przy ulicy? A czy nikt nie zna takich rodziców (najczęściej matek), którzy w momencie rozwodu uznali dzieci za wyłączną własność? Zapomnieli, że dziecko potrzebuje obojga rodziców? Odcięli je od świata? Schowali stary samochód do szopy i przykryli szmatami, przysypali sianem, ukryli przed oczami ciekawskich…
Takie postawy rodzicielskie budzą sprzeciw. Ale ten sprzeciw często wyrażamy po cichu, w wąskim kręgu, na własny użytek. A tu trzeba głośno krzyczeć! Dzieciom dzieje się krzywda! Nie zgadzamy się! Na ‚no co ty Tato’ w centrum naszej uwagi są dzieci. Dlatego zorganizowaliśmy Akcję 207. Jej celem jest zapobieganie znęcaniu się nad dziećmi poprzez pozbawianie ich rodziców.
Mateusz Kijowski
Strony: 1 2
Komentuj: