Ponieważ moje dziecko ma nieograniczone pokłady miłości do zwierząt, które to pokłady naszemu jedynemu zwierzakowi w rodzinie zaczęły wychodzić kudłatym bokiem, postanowiliśmy z Niemężem kupić jej jakieś zwierzątko. Zaczęły się debaty. Kot? No w życiu! Niemąż nie cierpi. Świstak? Za drogi jak na jeden posiłek dla Gamonia. Chomik? Śmierdzi. Szczur? Też śmierdzi, ale ja uwielbiam. Niestety tutaj Niemąż stanął okoniem. Okoń? Ano właśnie. Rybki. Niewielkie, mało wymagające, niehałaśliwe, ładnie wyglądają i nie można ich zagłaskać na śmierć. Kupujemy! [Czytaj dalej…]